Recenzja filmu

Zmierzch (2008)
Catherine Hardwicke
Kristen Stewart
Robert Pattinson

Pospolite innowacje?

Miłość perfekcyjnego wampira do zwykłego, nic nieznaczącego śmiertelnika - historia stara jak świat. Począwszy od "Królowej Potępionych" Rymera, przez "Underworld" Wisemana, na najnowszym obrazie
Miłość perfekcyjnego wampira do zwykłego, nic nieznaczącego śmiertelnika - historia stara jak świat. Począwszy od "Królowej Potępionych" Rymera, przez "Underworld" Wisemana, na najnowszym obrazie Catherine Hardwicke o tajemniczym tytule "Zmierzch" kończąc. Od pozostałych filmów o krwiopijcach "Zmierzch" wyróżnia się klimatem. Nie jest to typowy horror, a raczej przyjemna opowiastka dla nastolatek.    W 2003 roku pewna kobieta imieniem Stephenie Meyer postanowiła stworzyć historię o klanie wampirów-wegetarian (żywią się krwią zwierząt, nie ludzi). Jak się później okazało, jej powieść odniosła sukces i przez długi czas utrzymywała się na listach bestsellerów. Pięć lat później Summit Entertainment podjęło się realizacji filmu o tym samym tytule. Głównym wątkiem jest uczucie łączące Edwarda i Bellę (w tych rolach wschodzące gwiazdy Robert Pattinson i Kristen Steward). Bella jest dla wampira zagadką, ponieważ to jedyny człowiek, którego myśli nie potrafi odczytać. Edward zafascynowany jest ciszą jej myśli, toteż za wszelką cenę stara się do niej zbliżyć, co oczywiście owocuje wielką i, jeżeli można użyć tego określenia w stosunku do wampira, dozgonną miłością. Bella, jako że jest inteligentną siedemnastolatką, szybko orientuje się, że jej ukochany nie jest zwykłym człowiekiem. Wiedza ta, jak to na film przystało, przysparza jej wielu kłopotów, prowokując do pościgu niemoralnego wampira, żądnego krwi Jamesa.    Prawdę powiedziawszy, "Zmierzch" nie wyróżnia się niczym szczególnym. Aktorstwo jest raczej średnie, nie mam mowy o porównywaniu odtwórców głównych ról ze znanymi z "Wywiadu z wampirem" Bradem Pittem czy Tomem Cruisem. Wszystko można jednak wybaczyć, toteż niedociągnięcia aktorskie tłumaczę sobie kiepską reżyserią. Akcja filmu i dialogi, mimo że efektownie balansują między humorem i tragizmem, momentami zioną wręcz tanią, nudną nostalgią.   Co innego charakteryzacja. Wampiry, jak to było zamierzone, nie straszą ogromnymi, zakrwawionymi kłami, wręcz przeciwnie. Uroda Rosalie (siostry Edwarda, w tej roli Nikki Reed) zapiera dech w piersiach, a pozostałe wampiry naprawdę wyróżniają się z tłumu. Tu jednak też nie jest idealnie. Nienaturalnie białe twarze momentami kolidują z zaróżowionymi uszami (jak wiemy wampirza skóra się nie rumieni).    Na szczególną uwagę zasłużyła za to ścieżka dźwiękowa, do której chcąc nie chcąc przyczepić się nie mogę. Piękne utwory Cartera Burwella, zamieszczone na płycie "Bella’s Lullaby" doprowadzają człowieka do łez, wyzwalając prawdziwe emocje. Swoje trzy grosze wtrąciła też pop-rockowa formacja Paramore, której utwory porywają do tańca, zachęcając do wspólnego śpiewania. Nie zabrakło również poważnych utworów jak np. "Debussy" Clair De Lune.    Po ostatecznym rozrachunku dochodzę do wniosku, że mimo wszystko film wart jest zobaczenia. Jeżeli nie przeszkadzają nam niedociągnięcia aktorskie warto się na niego wybrać choćby po to, by poczuć niezwykłą miłość, wypełniającą film aż po brzegi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tytułowy "Zmierzch" to ekranizacja powieści Stephenie Meyer pod tym samym tytułem. Nigdy nie przeczytałem... czytaj więcej
Oglądając w kinie "Zmierzch" wyreżyserowany przez Catherine Hardwicke po raz pierwszy zaledwie parę... czytaj więcej
Romantyczny horror dla młodzieży z góry nie zwiastuje nic dobrego. Jednak nie przeszkodziło to milionom... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones