Stephenie Meyer

Stephenie Morgan

5,8
346 ocen scenariuszy
powrót do forum osoby Stephenie Meyer

Proszę o wytłumaczenie mi dlaczego tyle osób uważa sagę autorstwa pani Stephenie Meyer za cudowną książkę i nie może się od niej oderwać. Ja, po styczności z dwoma
pierwszymi książkami*, uważam że są po prostu kiepskie. Nie rozumiem zachwytów i zainteresowania tymi książkami i popularności jaką zdobyły mimo swoich licznych wad,
których fanki i fani nie są w stanie dostrzec.

Pierwszą wadą książek jest sposób w jaki zostały one napisane. Książki mają masę błędów stylistycznych i gramatycznych (czytałem je w oryginale). To strasznie przeszkadza
w płynnym czytaniu - oczywiście jeżeli ktoś jest w stanie wychwycić błędy. Ponadto bardzo irytują opisy, jaki to Edward jest wspaniały, cudowny i boski, które pojawiają się
zdecydowanie zbyt często. Zbyt częste i szczegółowe opisy Edwarda, innych mężczyzn, i pocałunków przywodzą mi na myśl jakiś "miękki" erotyk.

Druga wada to "miłość" jaka łączy bohaterów. Bella jest zakochana w Edwardzie, ponieważ jest przystojny, boski, ładny i jest wampirem. Powody dla których Edward jest z Bellą
to przyjemny zapach jej krwi, Bella jest inna niż wszyscy i Edward nie może czytać w jej myślach. Nie miałbym problemu gdyby te rzeczy zainteresowały ich w sobie na wzajem o
rozpoczęły by ich związeki, a później dopiero zakochali by się w sobie z poważniejszych powodów (jak: charakter, zachowanie, skłonność do poświęcenia itp.). Czytając
odniosłem wrażenie że cały związek opiera się tylko na wyglądzie Edwarda i inności Belli. Gdyby Edward nie był taki piękny, Bella by prawdopodbnie nie zwróciła na niego
uwagi. Gdyby Edward mógł czytać w myślach Belli, prawdopodobnie by ją zignorował. Według autorki to do tego aby się mocno zakochać wystaqrczy kilka razy pójść na randkę
z atrakcyjną osobą i puf! miłość aż po grób.

Kolejna wada to postacie. Zwłaszcze dwie główne do których się ograniczę. Bella jest kopletnie zależna od Edwarda i gotowa zrobić wszystko aby tylko z nim przebywać.
Wampir stał się dla niej jak narkotyk. Bella jest uzależniona od Edwarda w takim stopniu że okłamuje i odtrąca ojca, który się o nią martwi. Nie przesadzam. Gdy Edward
opuszcza Bellę w drugiej książce, dziewczyna budzi się w nocy z krzykiem, niemal nie mówi, popada w głęboką depresję i nie widzi w niczym celu. W pewnym momencie
zaczyna nawet mieć halucynacje z Edwardem w roli głównej. Dzieje się to gdy dziewczyna robi coś niebezpiecznego, a "ukochany" jej to odradza. Bella jest tak uzależniona od
Edwarda i chce go zobaczyć tak bardzo że Robi masę niebezpiecznych rzeczy. Poza tym, to Bella zachowuje się jakby to autorka - 46 letnia kobieta - była uwięziona w ciele
nastolatki i pragnęła tylko przystojnego wapira i nic innego się dla niej nie liczyło. Ponadto Bella jest egoistką. Nie obchodzi jej ojciec, wilkołak który zrobiłby dla niej wszystko,
ani inni członkowie rodziny Cullenów. Dobrze to widać w momencie gdy Bella chce stać się wampirem. Nie obchodzi jej to że osamotni ojca, wywoła wojnę między wilkołakami
i wapirami z Forks, ale martwi się że się zestarzeje i Edward przestanie ją przez to kochać.
Edward jest przystojny i boski. I jest "wampirem". Po tym gdy te cechy zostaną mu zabrane zostaje jedynie dziwny chłopak, który jest nadopiekuńczy, obserwuje i kontroluje to
co robi dziewczyna, którą on jest zaintereswoany. Ponadto nie znosi sprzeciwów i gdy coś idzie nie po jego myśli.

Inną wadą jest również to że postacie nie zachowują się jak normalne osoby, ale robią to co chce autorka. Miłość Belli i Edwarda nie jest logicznie wytłumaczona, Edward aby
się zabić w celu ochrony Belli przed samym sobą musi udać się do Włoch (zamiast zrobić to samodzielnie) i z niewiadomych powodów myśli że Bella nie żyje, a wilkołak nie
zauważa tego, że Bella nim manipuluje. Wampiry również nie są w stanie wyczuć krwi podczas mieśiączki, ale gdy bella przecięła sobie palec papierem, Rodzina Cullenów
ledwo nad sobą panowała, a jeden z wapirów niemal rzucił się na Bellę.

Następną wadą są "wampiry" w książkach pani Meyer. Jestem w porządku z tym że mogą przebywać na zewnątrz podczas dnia - w części starszych legend wapiry w świetle
słońca są jedynie pozbawione swoich nadnaturalnych mocy. Natomiast w "Zmierzchu" one błyszczą. Wrecz świecą jak pokryte brokatem. Ponadto osobę można ocalić od
przemiany w wapira porzez wyssanie "jadu" wstrzykiwanego przez wampiry podczas ukąszenia. "Wampiry" są również w stanie zastąpić ludzi zwierzęteami i mimo że zabijają
aby przeżyć, są nazywane wegetarianinami. Istoty w książce to na pewno nie wampiry, autorka mogła je nazwać inaczej, albo umieścić wampiry takie jakie zanjdują się w
folklorze.




* - był to rezultat przegranego zakładu

grindif

Szczerze mówiąc nie przeczytałam całości, nie chciało mi się. W każdym razie: Miłość Belli i Edwarda jest zbyt przesłodzona i ckliwa, fakt. Cholernie mnie ich teksty wkurzały. Bella i Edward, mimo że są głównymi bohaterami,, są najgorsi z całej sagi, chociaż Bellę można czasem przetrwać. Książki czytało mi się bardzo dobrze, pomijając niektóre (przesłodzone, czytaj: "Te, gdzie zbyt dużo Edwarda i Belli w jednym pomieszczeniu") sceny. Gusta są po prostu różne, chociaż ja nigdy nie gustowałam w romansidłach. Co do krwi podczas okresu, to przecież autorka mogła o tym zapomnieć, nie można przecież pilnować każdego najdrobniejszego szczegółu. Właściwie to Jasper, jako że był świeżym 'wegetarianinem' nie mógł się oprzeć krwi z palca. Reszta rodziny była spięta dopiero, gdy Bella rozcięła sobie całe łapsko. A jakim cudem Edward miałby się zabić? Skórę mają cholernie twardą, tlenu nie potrzebują.. A przecież nikt z rodziny łba by mu nie urwał. Co do tego, że ojciec i Jacob jej nie obchodzą, nie zgodzę się. W ostatniej części często wspominała o bezpieczeństwie Charli'ego i często napominała, że nie chce krzywdzić Jake'a. Świecenie wampirów było według mnie nieudaną próbą dodania czegoś innego, oryginalnego przez autorkę. Mnie samej też się to nie podoba. 'Według autorki to do tego aby się mocno zakochać wystaqrczy kilka razy pójść na randkę
z atrakcyjną osobą i puf! miłość aż po grób.' - a wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja też nie, ale mimo wszystko... 'Gdyby Edward nie był taki piękny' - ale (ponoć) JEST, więc nie gdybajmy.

Raksha

' Co do krwi podczas okresu, to przecież autorka mogła o tym zapomnieć '
zapomnieć ? to tak jakbym Capella zapomniał napisać , że Golud jest żołnierzem . ( Anthony Capella ,,Oficer ślubny" )
' nie można przecież pilnować każdego najdrobniejszego szczegółu. '
jeżeli chciała stworzyć ' dzieło ' to powinna dbać o takie rzeczy .
' Gdyby Edward nie był taki piękny' - ale (ponoć) JEST, więc nie gdybajmy. '
no właśnie . PONOĆ . czy jest ? dla każdego wygląda inaczej , o ile najpierw przeczytał książkę , a dopiero później oglądał film .
moja opinia na temat tej sagi przedstawia się następująco : nie warte zachodu opasłe czytadło dla ckliwych i zakompleksionych nastolatek . a film ? nie trzeba było tego ruszać , jak już książka taka zjechana .

grindif

Bardzo dobrze , że dostrzegasz błędy w książce , ale ja się z nimi absolutnie nie zgadzam. Ja bym mogła jedynie wyrazuić negatywną opinię o filmie bo był naprawdę beznadziejny. Ale nie o tym mowa. Czy gdyby książka była napisana w sposób o którym mówisz to ciekawiłaby cię? Bo mnie na pewno nie Tu właśnie chodzi o to, aby pisać wbrew temu co oczekuje czytelnik. Pani Meyer stworzyła te postaci. a każda postać nie może być przecież idealna. Jestem za tym co mówisz o Belli. Jest egoistką. Bo jest. Taką stworzyła ją autorka. Każdy wtedy interpretuję to inaczej. Nie którzy myślą, że jest po prostu głupia, ale tak stworzyła ją autorka. Uważam, że ta ksiązka jest naprawdę dobra. Bardzo trzyma w napięciu, wzbudza w nas wiele emocji, jest tajemnicza, posiada wiele opisów...
"Edward aby
się zabić w celu ochrony Belli przed samym sobą musi udać się do Włoch (zamiast zrobić to samodzielnie) i z niewiadomych powodów myśli że Bella nie żyje" --- chyba nie doczytałeś dokładnie książki. jak to z niewiadomych powodów? nie żyję , ponieważ Jacob powiedział mu przez telefon, że ojciec Belli jest na pogrzebie a on myślał ,że jej. Był przekonany przez wizję Alice. Alice nie widziała do końca wszystkiego w swojej wizji.. nie wiedziałą dlaczego Bella skacze i że została uratowana przez wilkołaka, bo nie mogła widzieć w swoich wizjach wilkołaków. A jeśli chodzi o wampiry to są one opisane wyobraźnią Pani Meyer. Ona je stworzyła. Dzięki temu książka jest jeszcze bardziej ciekawsza. Po co miałaby umieszczać te folklorystyczne wampiry? to by było nudne. To fikcja! I szczerze gratuluję wyobraźni autorce.

paulina0720

"Czy gdyby książka była napisana w sposób o którym mówisz to ciekawiłaby cię? Bo mnie na pewno nie Tu właśnie chodzi o to, aby pisać wbrew temu co oczekuje czytelnik."

Ja, jako czytelnik, oczekuję aby autorka, stosowała się do zasad stylistyki i gramatyki. Oczekuję ograniczania zbędnych powtórzeń i zbyt obszernych opisów; zamiast nich chcę zróżnicowanych środków stylistcznych i większego zróżnicowania w słownictwie. Chcę aby postacie były wielowymiarowe, złożone - nie "białe" i "czarne" (Bella nie ma ani jednej pozytywnej cechy, gdy Edward jest pokazywany jako ideał), postaci które nie zachowują się irracjonalnie. Nie chcę widzieć w książce żadnego "deus ex machina", ale spójną, sensowną fabułę i zwroty akcji. Oczekuję że autorka dowie się czegoś o rzeczach o których ma zamiar napisać w książkach, zanim zacznie o tym pisać, i będzie się choć trochę tego trzymała.

Gdyby książka byłą napisana zgodnie z tym co napisałem powyżej - niekoniecznie wszystkim, ale chociaż większością - to nie miał bym nic do zarzucenia i prawdopodobnie przeczytał bym ją z przyjemnością.

grindif

Nie zapominajmy o innych "ciekawych" postaciach. Typu Charlie. Jeden wielki, chodzący stereotyp. Jego życie to: picie piwa, oglądanie meczu (tam chyba w telewizji mecze lecą 24 godziny na dobę) i jeżdżenie na ryby. Służbowym samochodem.

Całość to jeden gigantyczny, grafomański bełkot.

grindif

"Proszę o wytłumaczenie mi dlaczego tyle osób uważa sagę autorstwa pani Stephenie Meyer za cudowną książkę i nie może się od niej oderwać. "

Już tłumaczę. Na początek, żebyś nie uprzedził się do mnie jako do kolejnej napalonej na 'tłajlajt' młodocianej fanki, zaznaczę że chociaż wiek mam bardzo zbliżony,. byłam bardzo niechętna temu komercyjnemu badziewiu.

Po przeczytaniu sagi dalej uważam ją za komercyjną, natomiast określenie 'badziewie' i temu podobne stosowałabym już ostrożniej.
Przede wszystkim, Zmierzch, jako saga i jej ekranizacje oraz cały związany z tą tematyką biznes to precyzyjnie skonstruowana maszyna do zarabiania pieniędzy. Tego nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, wszyscy wiemy kto jest głównym odbiorcą Zmierzchu (zarówno tego książkowego jak i filmowego) i jakie ogromne sumy przynosi dostosowywanie się do tej właśnie grupy. Dziewczynki w wieku 9-15 lat (starsze pewnie też, ale mam nadzieję że są w mniejszości ;D) pokochały Zmierzch i trudno im się dziwić - w końcu saga zawiera wszystko to, co potrzeba aby się nią zafascynować. Wielka miłość, elementy 'horroru', przygoda.. My, jako nieco starsi i bardziej obiektywni czytelnicy dostrzegamy niedociągnięcia, komercyjność i ogólną 'płytkość' Zmierzchu, jednak nie wymagajmy tego od dwunastolatek ! Nabierają się 'na wampirze kły, w tym wypadku mocno stępione' - jak to określiła jakaś dziennikarka w recenzji. To, dzięki czemu nastolatki tak ubóstwiają Zmierzch, na nas, bardziej wymagających czytelnikach, nie robi wrażenia. A przecież zaśmiecanie przez nie for, zawyżanie ocen filmów i gwałcenie Roberta Pattinsona ostatecznie nikomu nie szkodzi - miejmy nadzieję że z tego wyrosną ; )

Zmierzch pada ofiarą negatywnych opinii i mimo tego że jedna z wypowiedzi bardzo mi się podoba( 'kochani, jedzcie gówno, w końcu miliony much nie mogą się mylić! ' - tej samej chyba recenzentki) to zajmowanie skrajnych postaw uważam za pozbawione sensu- o Zmierzchu tyle się mówi w mediach że zarówno mieszanie go z błotem czy też wychwalanie pod niebiosa i tak nie przysporzy mu więcej popularności. Zajęcie neutralnego stanowiska jest o wiele wygodniejsze i mniej męczące ; )

Tyle tytułem wstępu ;D większość Waszych postów dotyczy książki i wypowiada się o niej raczej niechętnie...
Dlaczego więc w ogóle po nią sięgnęłam?
Otóż zrobiłam to z własnej, nieprzymuszonej woli- nie w wyniku zakładu czy z chęcią ponabijania się z niej w trakcie czytania.
i co się okazało ?
Cała saga faktycznie pełna jest błędów i wad- pod tymi wymienionymi przez autora tematu podpisuję się rękami i nogami. Tylko na jedne z tych wad mniej lub bardziej zwracam uwagę. Tak na przykład, miłość Edwarda i Belli nie wywołuje we mnie takich emocji i praktycznie nie dostrzegłabym wymienionych przez Ciebie niedociągnięć. Natomiast bardzo irytują mnie i śmieszą owe błędy rzeczowe i stylistyczne które w nadmiarze popełnia autorka. Tak jak to ktoś wcześniej powiedział, "jeżeli chciała stworzyć ' dzieło ' to powinna dbać o takie rzeczy".
Nie miałam przyjemności czytać oryginału z czego jestem chyba jednak zadowolona, bo większość błędów rzeczowych polska tłumaczka wyjaśniła w krótkim przypisie, który niesamowicie mnie rozśmieszył-

("Księżyc w Nowiu", str.131)

"(..) Nie zmieścilibyśmy się przy kuchennym stole, więc Charlie i Harry wystawili krzesła na podwórze * "

* Autorka całe życie mieszkała w ciepłym, pustynnym klimacie stanów Arizona i Utah i bez przerwy zapomina, że w styczniu w stanie Waszyngton jest zimno, myli pory wegetacji roślin itp. - przyp. tłum.

rozłożyło mnie to ; )

kolejna rzecz od której przy czytaniu wzrasta mi ciśnienie a maleje tolerancja dla tej serii - nadużywanie (nie wiem czy przez autorkę czy tłumaczkę) młodzieżowych zwrotów w stylu 'sorki' , 'no coś ty' , 'kurczę' - jeśli autorka w oryginale również tak często ich używa to zaczynam zastanawiać się z jakim wynikiem ukończyła ten ' wydział literatury angielskiej na Brigham Young University '.. Chociaż może te mało ambitne zwroty przez które dialogi w książce wyglądają jak rozmowa nastolatków na GaduGadu mają na celu dostosowanie się do poziomu czytelniczek.. Tylko po co w takim razie do cholery, tłumaczka/autorka wplata w tak proste dialogi trudne i mądre słowa których nawet ja jako bardziej doświadczona czytelniczka, nie rozumiem ?!

i następny stały tekst Belli/Jacoba (zależnie od narracji) w różnych odmianach; 'zapomniałam jak się oddycha' / 'zorientowałem się że mam otwarte usta i musiałem chwilę zastanowić się żeby przypomnieć sobie jak się zamyka' . Jest jeszcze wiele takich tekstów powtarzających się z natężeniem 10x na rozdział, na szczęście chwilowo ich nie pamiętam więc nie przytoczę.

Cóż, są to drobiazgi, zwykle niezauważalne mankamenty na które chyba jestem przewrażliwiona - bierze się to pewnie z tego, że miałam 'za dużo Zmierzchu na raz'. Wypożyczyłam całą serię od razu i musiałam przeczytać ją w krótkim czasie- tak więc nie mogłam się oderwać od czytania (tak, drogi założycielu tematu - dziewczyny to jednak wciąga xD) równolegle mając po dziurki w nosie Belli i reszty .

Jakoś jednak mimo tych niedopatrzeń, przebrnęłam przez całą serię (a przyznajcie że w ciągu 6 dni to dobry wynik xD) i ze zdziwieniem muszę przyznać że nie mam jej więcej do zarzucenia. Cała seria jest właśnie taka jaka powinna być - lekka, pisana prostym językiem, z nieskomplikowaną fabułą. Czcionka jak i cała forma książki zachęca do czytania a skupienie się na akcji nie wymaga specjalnego zaangażowania intelektualnego. Czyta się przyjemnie, Zmierzch świetnie nadaje się do podróży czy do każdej sytuacji gdy mamy ochotę oderwać się do rzeczywistości bez specjalnego zagłębienia się (bo przyznajmy, tej 'głębi' Zmierzch po prostu nie ma) w skomplikowane intrygi, podteksty czy ukryte znaczenia.

Podsumowując; Zmierzch to sympatyczna, wciągająca powieść przygodowa z ciekawymi postaciami i wartką akcją. Co z tego że wątek miłosny kiczowaty i przerysowany a zapowiadanego horroru nie ma ani trochę - jestem jak najbardziej 'na tak'. Zmierzch to niezobowiązująca rozrywka z której czasem warto skorzystać. Mieszanie z błotem i gnojenie zostawmy krytykom, a zakładanie fanklubów, kupowanie gadżetów, tworzenie ołtarzyków przed plakatami Pattinsona- jego nastoletnim fankom ; )

pozdrawiam

coma22

Cieszę się że znalazła się taka fanka "Zmierzchu" jak Ty, która dostrzega błędy i widzi serię tym czym wdług mnie jest - lekkim czytadłem nie wymagającym wysiłku intelektualnego. Ja (na szczęście/nie stety) nie jestem w stanie zignorownać wszystkich niedociągnięć. Gdyby było ich mniej, byłbym w stanie to zrobić, ale każdy błąd uprzykrzał mi czytanie (zwłaszcza gramatyka i stylistyka), a ich kumulacja po prostu odrzucała mnie od książki i powodowała zdumienie olbrzymim sukcesem tej książki. Niestety dziś niemal nikt nie chce czegoś bardziej wymagającego, a masy zawsze wybiorą "odmożdżanie" niż "domóżdżanie". Nie zmienia to faktu że książka jest kiepsko napisana i uważam że na tak wielki sukces nie zasługuje.

grindif

Cieszę się że znalazła się taka fanka "Zmierzchu" jak Ty, która dostrzega błędy i widzi serię tym czym wdług mnie jest - lekkim czytadłem nie wymagającym wysiłku intelektualnego. Większość fanek widzi cykl jako arcydzieło geniuszu literackiego pani Meyer. Ja (na szczęście/nie stety) nie jestem w stanie zignorownać wszystkich niedociągnięć. Gdyby było ich mniej, byłbym w stanie to zrobić, ale każdy błąd uprzykrzał mi czytanie (zwłaszcza gramatyka i stylistyka), a ich kumulacja po prostu odrzucała mnie od książki i powodowała zdumienie olbrzymim sukcesem tej książki. Niestety dziś niemal nikt nie chce czegoś bardziej wymagającego, a masy zawsze wybiorą "odmożdżanie" niż "domóżdżanie". Nie zmienia to faktu że książka jest kiepsko napisana i uważam że na tak wielki sukces nie zasługuje.

" Zmierzch to sympatyczna, wciągająca powieść przygodowa z ciekawymi postaciami i wartką akcją."

Nie nazwłabym zmierzch powieścią przygodową, ponieważ większość papieru i liter jest poświęcona trójkątowi Edward-Bella-Jacob. Twilight to romans (Harlekin wręcz), dziewczyna rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami, którzy za wszelką cenę chcą owej dziewczyny.

"Mieszanie z błotem i gnojenie zostawmy krytykom, a zakładanie fanklubów, kupowanie gadżetów, tworzenie ołtarzyków przed plakatami Pattinsona- jego nastoletnim fankom ; )"

Każdy z nas jest krytykiem, poniważ korzystamy z produktów i budujemy o nich opinię. Nie mam nic przeciwko fanklubom, ale to co dzieje się w tej chwili to przesada. Najsmutniejsze jest to że wtych fanklubach są również dorosłe kobiety, które rozwodzą się po przeczytaniu książki, ponieważ chcą poślubić kogoś takiego jak Edward/Jacob.


Przepraszam, ale edytując i rozbudowywując mój poprzedni post nie zmieściłem się w limicie czasu.

grindif

"Nie nazwłabym zmierzch powieścią przygodową, ponieważ większość papieru i liter jest poświęcona trójkątowi Edward-Bella-Jacob. Twilight to romans (Harlekin wręcz)"

Osobiście nie traktuję Z. jako romans, ponieważ wątek miłosny (mimo że jest głównym i prakrtycznie jedynym wątkiem) niespecjalnie mnie interesował. Za mało wiarygodny, za mało seksu, za dużo rozważań Belli. Bardziej od tego, kogo ona wybierze (co i tak było z góry wiadome), interesowały mnie np. losy wilkołaków czy potyczki z Voulturi . Określenie więc 'powieść przygodowa' to moja indywidualna ocena, odmienna, ponieważ mam nieco inne kryteria ; )

Jeśli chodzi o sukces - książka faktycznie na niego nie zasługuje, ale doskonale potrafię zrozumieć dlaczego tak się stało.

To słaba książka, ale muszę jej coś przyznać - dzięki niej wiele dzieciaków w ogóle sięgnęło po literaturę. Znam pełno przypadków, gdy osoby nie czytające praktycznie nic, przeczytały Sagę jednym tchem. Dla wielu to jedyny kontakt ze słowem pisanym - szkoda że kiepsko i mało ambitnie napisanym, ale zawsze coś.

coma22

Owszem wiele dzieciaków, sięgnęło po książki - co jest bardzo dobre.
Obawiam się jednak po jakie. Zapewne część z nich zaczęła czytać coś abitniejszego i lepiej napisanego niż "Zmierzch", jednak przypuszczam że większość czytelniczek zostanie przy czymś w tym stylu i prawdopodobnie będzie porównywało kolejne książki z "sagą". Mam nadzieję że wszystkie nastolatki czytające twórczość Meyer, polubią równierz czytanie innych książek, a z czasem zaczną czytać prawdziwą literaturę; choć co do tego nie ma pewności, ponieważ jest zbyt wiele dojrzałych kobiet, które również zaczytują się w "Zmierzchu" i całej sadze.

Nie ma tego żlego co by na dobre nie wyszło.

Po oglądnięciu trzeciego filmu, zauważyłem że pjawiają się tam całkiem ciekawe postaci - doktor, który ratuje chorych od śmierci zamieniając ich w wampiry i mszcząca się panna młoda (prawie jak kill-bill), niestety Stephanie Meyer skupiła się na tych najmniej interesujących - Edwardzie, Belli, i Jacobie.

PS świetna dyskusja, coma22

grindif

Muszę przyznać, że miło się czytało Wasze wypowiedzi. Nareszcie przeczytałam mądrą i obiektywna krytykę:) Dodam tylko coś od siebie. Co do:

" Najsmutniejsze jest to że wtych fanklubach są również dorosłe kobiety, które rozwodzą się po przeczytaniu książki, ponieważ chcą poślubić kogoś takiego jak Edward/Jacob"

Dużą wadą książki

(Tematu filmu nawet nie poruszam, bo żeby miał jakiekolwiek znaczenie, walory artystyczne, czy zreszta jakąkolwiek wymowe trzeba przeczytać książkę. Oglądnęłam film przed przeczytaniem i muszę powiedzieć, że dużo sceptyków wyraziłoby wielką satysfakcję tylko widząc moją minę. Jedyne pytanie jakie wtedy miałam w głowie - Yyyy? Oceniłam film 1/10 i nie mogłam się nadziwić, czemu świat oszalał. Po przeczytaniu ksiązki wynik się nieznacznie zmienił :) )

jest właśnie to, że przedstawiona jest tu typowa myśl feministyczna, czy też takiech ckliwych nastolatek, o których była mowa, a chodzi mi tu o wizerunek kobiety i mężczyzny w związku. Sciślej mówiąc, przekonanie, że kobieta może być hmm... taką włąsnie egoistką, nie musi o innych, a nawet o siebie dbać, gdyż ma przy obie ten IDEAŁ. Inaczej, kobieta może być jaka chce ważne jest to, aby meżczyzna był taki i taki itd. ciągle pracował nad sobą i oczywiście obowiązkowo ślepo zakochany, zazdrosny (o miliony innych adoratorów oczywiscie) oraz żeby wszystkie błędy były jego błędami.

Tego szuka właśnie Pani Meyer i wyraziła to jasno w swojej książce. Czysty feministyczny pogląd, że tylko mężczyzna może mieć wady. To pewnei jest powód tego, że po przeczytaniu takiej książki rozpadło się wiele związków oraz zapewne wiele z tych kobiet (lub nastolatek dorastających na takiej literaturze) zostanie juz na całe życie same, szukając ideału, którego przecież nnie ma.

Oczywiście, żeby nikt nie pomyślał, że jestem nastawiona, jakoś any kobietom, jestem wkońcu jedną z nich. Muszę powiedzieć, że kiedy film zrobiony jest "myślą męzczyzny" (przepraszam za sformuowania) sytuacja wygląda odwrotnie to kobieta ma być ideałem piękna - wysoka, zgrabna, mieć duży biust,być seksowna .. itd. w zachowaniu również zawsze ma dominować mężczyzna, na którego wady się nie zwraca uwagi... Może być głupi, brzydki i traktować kobiety jak mu się tylko podoba, a i tak mają wsyzstkie lecieć wałśnie na niego, być mu wierne, a jednoczesnie być z nim w związkach bez zoobowiązań.

Podsumowując prawa jest taka, że gdybyśmy wzięli na temat jakikolwiek dzisiejszy romans to zaraz zauwazylibysmy jakiej plci jest dominująca publika. Prawdą jest to ze każdy wspólczesny romans przedstawia albo zwiażek dwóch ideałów lub normalnego człowieka z ideałem, ale nie zmienia to faktu, że to wlasnie nas przyciąga. Historie prostych ludzi z prostymi problemami rzadko przyciągają, ponieważ to są sprawy z którymi mamy do czynienia na codzień, ksiązka, czy film ma za zadanie przenieśc nas w inny swiat, pokazac inny punkt widzenia, odciągnąć na chwile od rzeczywistosci. Dlatego włąśnie zmieniłam zdanie po przeczytaniu ksiązki, która nie jest idealny, powiedziałabym raczej znośna, ale trzeba przyznać, że wciaga i daje chwile wytchnienia od zyciowych problemów. Miło było się wyrwać na moment w cukierkowy swiat Belli.

grindif

ja ci powiem: sa gusta i gusciki.

grindif

masz racje ale nie dosc z eksiazka jest zjebana to o filmie szkoda gadac takie barachlo ze az sie zygac chce i gdzie ten edward jest niby piekny?? no gdzie ahhahahaha
jak moga byc wampiry bez zebow??
to jest chore

ambershine

Jezu, co to jest?????????????????????????????????????

Nawet nie chce mi se tego czytać!!!

Uważam, że jest świetną pisarką, a nie czytalam tylko sagi Zmierzch w Intruzie takze ukazuje swoja zdolnośc do wymyslania i pisania...

grindif

A ja przeczytałam:) I nawet się zgadzam do pewnego stopnia:)
Przeczytałam całą serię i nawet w miarę szybko mi to poszło:)
Denerwowała mnie tylko ckliwość scen gdyż z reguły nie czytam romansideł...
Ale przyjemnie szybko i łatwo się czytało:)
Mimo to uważam że książka Zmierzch jest o wiele lepsza od serii KSIĄŻEK "Pamiętniki Wampirów".. Tam to dopiero błędy i napisane językiem dla 10 latków.... Co do ekranizacji to "pamiętniki .." o niebo lepsze ad zmierzchu:)

grindif

Odczepcie się wreszcie od tego ZMIERZCHU! Książka jest przesłodzona, tak to prawda, ale czy nie najfajniejsze jest to, że dzieci zaczęły wreszcie czytać?

Karolina_ zmierzch2

he he Dzieci zaczęły czytać kiedy na rynku pojawił się Potter:)

violet363

Ja napisałam "dzieci"? Chociaż one też, to jednak bardziej dziewczyny, a nawet starsze kobiety.
Potter różni się od ZMIERZCHU, który jest romansem, a Harry - fantastykiem. Więc Potter - dzieci, ZMIERZCH- kobiety.

Karolina_ zmierzch2

No już lepiej:)
Dobrze że sprecyzowałaś:)
Chociaż ja bym nie stawiała na starsze kobiety, raczej nastolatki głownie to czytają:)

violet363

Ja też myślałam, że tylko nastolatki czytają ZMIERZCH, ale poznałam parę kobiet w wieku 25-35 lat.

Karolina_ zmierzch2

I co czytały?
Mają zatem bardzo romantyczne podejście do świata:)
Mi ta książka wydawała się odrobinę dziecinna ale nieźle się czytało. Taka miła lekturka do poduszki:)

violet363

Fanka zmierzchu i Cathy Perry...Jakoś mnie nie dziwi to zestawienie.

MilesQuaritch

Katy Perry...

Karolina_ zmierzch2

oh, wybacz, cóż za gafa.

Już chyba nie jestem cool.

MilesQuaritch

Nie wiem kto to jest Cathy!!!
A za fankę zmierzchu raczej nie można mnie uznać - książka jak każda inna:) Nie mam bzika na jej punkcie:)
Jest ok ale nie zachwycająca....

Widzisz jak łatwo się pomylić w swoich urojonych domniemaniach....

violet363

Czytały i bardzo to lubią.

Karolina_ zmierzch2

Ok różne są gusta i guściki:)

violet363

grindif - podsumowałeś sagę po prostu idealnie.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Nie chce mi się teraz pisać praktycznie tego samego, tylko ująwszy w innych zdaniach;)
Z tym zakładem to było genialne;]

WhiteDemon

A odpowiadając na Twoje pytanie, czemuż to tyle luda zachwyca się tą sagą...
Hm, to typowe objawy dolegliwości zwanej "Zaćmieniem Przemijającym" XD
Jak sama nazwa wskazuje, dolegliwość ta jest uleczalna i mija po krótszym czy dłuższym okresie czasu.
Wiem co mówię;)
Także proszę się nie martwić.
Przejdzie ImXD

WhiteDemon

Już przechodzi powoli wszystkim, z mojego otoczenia przynajmniej:) Teraz zachwycają się jakimiś tam "Wampirami Hollywoodu".

Karolina_ zmierzch2

Weź mnie nie obrażaj jako kobiety, wolę czytać Pottera niż ten grafomański bełkot -_-. Tam przynajmniej postacie miały charakter i coś znaczyły.

grindif

Mi też sie na początku podobao. Teraz przeszło bo widzę, że to zbyt słodka historyjka dla 13 latek.

grindif

Również czytałam książkę w oryginale i to była po prostu droga przez mękę. Totalnie głupia główna bohaterka, ekstremalnie nudny Edek i tak naciągana fabuła, że aż płakać się chce. I masz rację, nawet nie wiadomo dlaczego oni właściwie się kochają. Autorka założyła chyba że pociąg fizyczny=miłość. Najbardziej śmieszy mnie jednak, jak ktoś twierdzi, że Stefcia stworzyła nowy wizerunek wampirów. Hah :D Szkoda tylko, że jak się czyta "Martwego aż do zmroku" czy nawet "Pamiętniki wampirów" (obie książki powstały przed "Zmierzchem") to ma się dziwne wrażenie że pani Meyer sobie" troszkę" pościągała z tych utworów. I fakt, dobijały mnie te cykliczne opisy super-hiper-ekstra-niewiarygodnie-boskiego Edzia Ćpulena. Ta książka moim zdaniem jest na poziomie przeciętnego romansu wydawnictwa Harlequin.

grindif

Twoja druga wada oddaje to co denerwuje mnie najbardziej w książce. Ja książek nie cierpię dzięki zakompleksionej egoistycznej Belli (wada nr 3). Zawsze szkoda mi było Jacoba, dlatego cieszę się, że film nie był aż tak ckliwy (w końcu horror :P).

grindif

A Ja tobie przywrócę wiarę w dziewczyny i powiem, że owszem przemęczyłam 4 tomy zmierzchu, ale może to dlatego, że miałam nadzieję, że W KOŃCU coś się stanie. Bezsens jaki panuje w tej książce doprowadzał mnie do apopleksji, jako, że czytałam e-booka to kilka razy przy czytaniu jednego "dzieua" wstawałam, wychodziłam z pomieszczenia, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza bo mnie szał ogarniał.
To co mnie uderzało to wypisywanie totalnych pseudonaukowych bzdur. Meyer chyba spała na biologii bo mnie uczono - w gimnazjum, że jak ma się o jedną parę chromosomów więcej to ma się zespół Downa, - bo tym wytłumaczyła, czemu Wampiry są "lepsiejsze". Chociaż patrząc na zachowanie Edzia i reszty to stwierdzam, że to by bardzo wiele tłumaczyło ;f
Kolejna niedorzeczność to ten samozwańczy Doctorek, który spędził dekady na praktyce medycznej, a mimo to nie wiedział, że człowiek nie trawi ludzkiej krwi i prędzej czy później ją wyżyga- a mimo to kazał Belli to pić jak była w ciąży z tą poczwarą Renesme "Bo tak będzie szybciej". Nie nie będzie! Krew dostarcza się przez kroplówkę szarlatanie!
Jeszcze inny byk to Edkowy życiodajny jad. To jad sprawia, że dostaje Erekcji i zapładnia Bellę. JAD MA ZABIJAĆ!!! A nie dawać życie.... Taka jest jego definicja.
Dochodzą do tego również braki w dziedzinie Historii, Ojciec Rosalie był bogaty i poważany bo był bankierem, -fajnie tylko, że w tamtych czas powstał wielki krach finansowy spowodowany przez bankierów i mnóstwo banków splajtowało!
Meyer jest beznadziejna nie tylko jeśli chodzi o błędy gramatyczne i stylistyczne, a nie... ta jej arogancja, ten brak poszanowania do czytelnika okazany dokonaniem zerowego rozeznania w tematach jakich się podjęła doprowadza mnie do szewskiej pasji. Takiego pustaka to dawno nie spotkałam, ale ten pustak wiedział jak wycisnąć kasę od ludzi, to trzeba przyznać.
Bo któraż nastka mogłaby się oprzeć bogatemu, przystojnemu, wiecznie młodemu i pięknemu chłopakowi co ma willę i kasę? Nic nie trzeba robić, nic nie trzeba poświęcać, bądź sierotą i wszystko dostaniesz co będziesz chciała. Materializm i eskapizm.
Co mnie również uderza to absolutny brak równowagi między ludźmi i wampirami. Przez cały czas miałam wrażenie, że czytam ten oso slogan "Wampiry górą, ludzie są do bani!" No bo co wampiry mają? Super speeda, super siłę, ekstra talent (jak X-men prawie), nieśmiertelność, super piękność, są praktycznie niezniszczalne. A co ludzie mają? Duszę i śmiertelność, ale to zostało zdetronizowane zaraz po tym jak Belcia zamieniła się w wampirzycę, bo teraz nareszcie i ona może być piękna jak Afrodyta i silna i nieśmiertelna! Walić duszę i śmiertelność! Teraz może się piep***ć z Edkiem po wsze czasy!

Płytkość tej serii mnie powaliła. A ten brak dokonania jakiegokolwiek rozpoznania mnie najbardziej wnerwia. Dla mnie to jakaś kpina.

grindif

Mimo całej niechęci do "Zmierzchu" polecam książkę "Intruz" tejże pani, by zobaczyć, że pani Meyer potrafi stworzyć również coś ambitniejszego niż love story o wampirach. "Intruz" - książka kompletnie inna tematycznie jak i wydaje mi się w odczuciach wielu róniez budzi kompletnie inne emocje. Zaskakujące, że pani Meyer potrafiła stworzyć ksiązkę o tyle dojrzalszą i głębszą niż "Zmierzch", a jednak jej nazwisko jest własnie kojarzone tylko z tą sagą... Mimo wszystko i tak poleca, - nawet gdyby Ci nie przypadła do gustu to i tak czas poświęcony na nią będzie mniej zmarnowany niż na czytanie całej sagi ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones